TOP

Widz idealny… czyli właściwie jaki?

Skandaliści, reprezentujący różne dziedziny sztuki, szokują, drażnią, irytują, nie pozwalają na obojętność. Ale i zmuszają do refleksji, stając się powodem do dyskusji i badań naukowych, a także inspirując wielu autorów rozmaitych publikacji. Ostatnio media wyjątkowo chętnie zaglądają do teatrów, wskazując na coraz bardziej obrazoburcze spektakle, które bulwersują, budzą mnóstwo kontrowersji. Pytanie tylko: czy słusznie?

Usatysfakcjonowani… i spoliczkowani

Słynne nagranie, wykonane telefonem komórkowym podczas spektaklu „Do Damaszku” Jana Klaty opanowało serwisy informacyjne oraz portale społecznościowe, stając się przedmiotem gorących dyskusji – zarówno wśród krytyków teatralnych, jak i osób, które na co dzień nie interesują się teatrem. Jak wspomina ten artykuł na kreatywna.pl, wznoszony przez widzów okrzyk „hańba!” stał się symbolem mnóstwa narracji krążących wokół tego przedstawienia. Niemniej, jest to jedna z wielu sytuacji, których świadkiem mogliśmy być w ostatnim czasie. „Klątwa” Olivera Frljić’a, „Śmierć i dziewczyna” Eweliny Marciniak – te spektakle wstrząsnęły nie tylko samym środowiskiem teatralnym – toczone wokół nich dyskusje są wręcz przedmiotem sporów politycznych i społecznych.

Warto się zatem zastanowić nad funkcją sztuki w dzisiejszych, często niespokojnych czasach. Pewna część widzów, płacąc za bilet, oczekuje rozrywki. Dla nich wyjście do teatru jest sposobem na relaks, czasem subtelnego, intelektualnego, ale wciąż jednak oderwania od trudów spraw codziennych. Druga część chce spojrzeć inaczej na otaczającą ją rzeczywistość, przyjąć punkt widzenia artysty i przez ten pryzmat analizować świat. Tacy widzowie są otwarci na wiele propozycji, cierpliwie znoszą każdy wymierzony „policzek” wobec dotychczasowych porządków (myśli, wartości etc.), pozwalają przekraczać coraz cieńszą granicę tolerancji. Te dwie, całkowicie odmienne postawy prowokują ciąg pytań – warto zatem zastanowić się, czy sprowadzać artystów do roli mentorów, czy raczej rzemieślników dbających przede wszystkim o walory estetyczne spektaklu?

To może Cię zaciekawić: W świecie węgierskiego dramatu

Płacę – wymagam…?

Chociaż wielu ludzi mogłoby się nie zgodzić z tą tezą, należy przypomnieć jedną ważną zasadę: teatr nie jest produktem, a widz nie jest klientem. Oglądając spektakl, warto spróbować zrozumieć koncepcję reżysera – nawet jeśli kłóci się ona z naszym światopoglądem – i spróbować ocenić, na ile przyjęta przez niego idea broni się w samym przedstawieniu. Bojkot oraz trzaśnięcie drzwiami nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Być może, dzięki temu intelektualnemu kompromisowi, odkryjemy rzeczywistość, której istnienia dotychczas nie zauważaliśmy? Oczywiście, nie należy też oceniać żadnego spektaklu jedynie przez pryzmat niesionych przezeń treści i sprowadzać artysty do poziomu mentora. Bardzo istotna pozostaje także strona „techniczna” spektaklu, czyli forma, konwencja, przyjęta gra aktorska i estetyka – scenografia, muzyka, efekty wizualne etc.. Zmysły odgrywają ogromną rolę w odbiorze przedstawienia i oczekujemy od sztuki, aby ona je „nasyciła”.

Głęboka refleksja, połączona z intensywnym przeżyciem artystycznym, to dwa główne aspekty, którymi powinien wyróżniać się dobry, żywy, pełen energii spektakl, wchodzący w mniej lub bardziej ofensywny dialog z rzeczywistością. Pamiętajmy również, że strona merytoryczna przedstawienia nie może nam przyćmiewać strony artystycznej. I choć wydaje się, że jest to oczywiste, w dzisiejszych czasach zideologizowanych narracji oraz rządzących światem mediów, często o tym zapominamy.

Źródło: www.infoss.pl

Categories Ciekawe